Patrzę, o czym pisały gazety w Wigilię roku 1817. i jestem zdumiona. Na pierwszej stronie Gazety Lwowskiej wieści z Santo Domingo. Cóż to był za kraj, w którym ludzie byli zainteresowani światem tak odległym. Myślicie, że dzisiaj kogoś by obchodził handel między Haiti a Ameryką na tyle, żeby pisać o tym w pierwszym newsie danego dnia?
A przy tym dalej jest coś nadzwyczajnie poruszającego - fragment odezwy króla do swojego narodu (z powodu francuskich gróźb skierowanych do Haiti). I to chciałam Wam przytoczyć, bo - proszę bardzo - oto władca uświadamia swoim ludziom, jak ważna jest konstytucja i respektowanie prawa. STO LAT TEMU NA HAITI.
Dalej jest już płomienna mowa o przeciwstawianiu się Francji, ale ten fragment w dzisiejszych polskich warunkach bardzo do mnie przemówił.
Ogłoszone także zostaje, że z Wiednia przybyła malarka portretów - pani Windisch (żadnych wieści o niej w Google).
Dowiadujemy się też, że we Lwowie grudzień jest dość ciepły; jest też kilka obwieszczeń po niemiecku, pisanych szwabachą. Część informacji jest także zdublowana i pisana po francusku (tutaj już odczytać je było mi łatwiej, więc może wieści niemieckie też są tylko powtórzeniem). Widać, że Lwów bardzo był wówczas kosmopolityczny. W 1817 roku zresztą powstała tam słynna Biblioteka im. Ossolińskich.
Z drugiej strony Lwów przez niektórych wspominany jest jako miejsce brudne i nudne. Na przykład książę Ludwik Jabłonowski wspomina, że Lwów był może i duży (jak na owe czasy), ale absolutnie nieciekawy, a ulice tonęły w błocie. Aczkolwiek polska szlachta "trzymała tam domy" i miała swoje wsie, więc chyba nie było tak strasznie. ;)
Na pierwszej stronie Gazety Krakowskiej z Wigilii 1817 roku jest obwieszczenie cesarza Aleksandra I (zwanego cesarzem Wszech Rosyy i Polski - to były czasy Kongresówki, choć jeszcze w czasach, kiedy Królestwo Polskie miało pewną autonomię i własną konstytucję - z biegiem lat było coraz bardziej zintegrowane z Rosją i powoli traciło swoje prawa), który oznajmia - uwaga uwaga - że do "zwyczajnego kompletu Senatorów w Sądzie Najwyższym" dodanie zostany Prezes (buahaha), którego będzie mianował Cesarz. :] Obowiązkiem Prezesa będzie przewodniczyć wszystkim posiedzeniom.
Brzmi znajomo? ;)
Na samym końcu pojawia się mała notka będąca zwiastunem wielkiego odkrycia:
I pomyśleć, że sto lat później antyszczepionkowcy będą domagać powrotu czarnej ospy... :]
Gazeta Lwowska, 24. grudnia 1817, źródło: Polona |
A przy tym dalej jest coś nadzwyczajnie poruszającego - fragment odezwy króla do swojego narodu (z powodu francuskich gróźb skierowanych do Haiti). I to chciałam Wam przytoczyć, bo - proszę bardzo - oto władca uświadamia swoim ludziom, jak ważna jest konstytucja i respektowanie prawa. STO LAT TEMU NA HAITI.
"Ponieważ [...] propozycye [...] były niezwyczayne, instytucyom i prawom naszym przeciwne, a haniebne dla walecznego i wielkomyślnego Ludu, który niepodległość swoią orężem zdobył, przeto zostały z gniewem odrzucone.
Haityanie! Przy stałej konstytucyi nie potrzebujemy lękać się owych nowości, owych zmian i owych przechodów z jednego Rządu do drugiego, które na Ludy onychże doświadczające, zawsze zaburzenia, rewolucye i zgrozy ściągają, i najpewniejszym są znakiem upadku Rządów.
Niepodległość Kraju naszego, która się wspiera na powszechney woli Ludu, wspiera się takoż i na stałych a trwałych ustawach [...]."
Dalej jest już płomienna mowa o przeciwstawianiu się Francji, ale ten fragment w dzisiejszych polskich warunkach bardzo do mnie przemówił.
Ogłoszone także zostaje, że z Wiednia przybyła malarka portretów - pani Windisch (żadnych wieści o niej w Google).
Dowiadujemy się też, że we Lwowie grudzień jest dość ciepły; jest też kilka obwieszczeń po niemiecku, pisanych szwabachą. Część informacji jest także zdublowana i pisana po francusku (tutaj już odczytać je było mi łatwiej, więc może wieści niemieckie też są tylko powtórzeniem). Widać, że Lwów bardzo był wówczas kosmopolityczny. W 1817 roku zresztą powstała tam słynna Biblioteka im. Ossolińskich.
Z drugiej strony Lwów przez niektórych wspominany jest jako miejsce brudne i nudne. Na przykład książę Ludwik Jabłonowski wspomina, że Lwów był może i duży (jak na owe czasy), ale absolutnie nieciekawy, a ulice tonęły w błocie. Aczkolwiek polska szlachta "trzymała tam domy" i miała swoje wsie, więc chyba nie było tak strasznie. ;)
książę Ludwik Jabłonowski, źródło: Wikipedia |
Na pierwszej stronie Gazety Krakowskiej z Wigilii 1817 roku jest obwieszczenie cesarza Aleksandra I (zwanego cesarzem Wszech Rosyy i Polski - to były czasy Kongresówki, choć jeszcze w czasach, kiedy Królestwo Polskie miało pewną autonomię i własną konstytucję - z biegiem lat było coraz bardziej zintegrowane z Rosją i powoli traciło swoje prawa), który oznajmia - uwaga uwaga - że do "zwyczajnego kompletu Senatorów w Sądzie Najwyższym" dodanie zostany Prezes (buahaha), którego będzie mianował Cesarz. :] Obowiązkiem Prezesa będzie przewodniczyć wszystkim posiedzeniom.
Brzmi znajomo? ;)
Na samym końcu pojawia się mała notka będąca zwiastunem wielkiego odkrycia:
Gazeta Krakowska, 24. grudnia 1817 r., źródło: Polona |
I pomyśleć, że sto lat później antyszczepionkowcy będą domagać powrotu czarnej ospy... :]