grudnia 20, 2017

Mozaika z 1855 roku.

Jak już wiemy z poprzedniego odcinka, mój przodek Mateusz urodził się z matki Jadwigi, ignorując zawieruchy dziejowe pierwszej połowy XIX wieku.

Jadwiga nie miała łatwego życia. Mając lat 25 rodzi pierwsze dziecko z ośmiu, syna Piotra. Tylko czworo dzieci ją przeżyje. Także mój pra-pra-pra-pradziad nie dotrwa w dziejach świata zbyt daleko, umierając na trzy lata przed swoją matką.

W każdym razie - Mateusz dorasta, walec dziejów przetacza się przez świat, a on przeprowadza się - prawdopodobnie za żoną, do innej parafii. Bierze ślub z Józefą we wsi Łuszczewek, niedaleko Sochaczewa, a ostatecznie osiedla się w sąsiedniej mieścinie o nazwie Rochale (obecnie Rochaliki). Nawet teraz jest to miejsce, delikatnie mówiąc, odludne. W 2011 roku mieszkało tam niecałe 70 osób. Teren to płaski jak patelnia. Bądźmy szczerzy - życie tam pewnie było trudne, a Mateusz raczej nie był szlachcicem. ;)

Widok na Rochaliki w Google Maps.
Zanim Mateusz umrze, mając raptem 33 lata, zdąży spłodzić trzech synów, z których Jakub, urodzony tuż przed lub tuż po śmierci swojego ojca (w każdym razie w tym samym roku), był moim pra-pra-pradziadem. I on chyba po trosze odmieni wiejskie losy tej części rodziny, żeniąc się z inną linią moich przodków, którzy mieli zdecydowanie łatwiej w życiu, ale o tym w innym odcinku.

Odejdźmy na chwilę od tej gromady i spójrzmy, co się dzieje na świecie. Józefa zostaje wdową z trojgiem dzieci w 1855 roku. Dla odległego Krakowa był to rok, w którym pierwszy raz to miasto zobaczyło światło elektryczne. Na dodatek - jak na Kraków przystało - było to na premierze opery "Prorok" Meyerbreera (nie istniał jeszcze Teatr Słowackiego, widowiska odbywały się wówczas we dworach i pałacach, a ta konkretna premiera - w niemieckim teatrze, którego lokalizacji nie znam).

W tym samym roku rodzi się przyszła legenda krakowskiego teatru - Ludwik Solski. W Paryżu za to Verdi ma swoje premiery, a już całkiem daleko trwa wojna krymska, która jednakowoż wpływa ogromnie na losy wielu rodaków, na przykład Mickiewicza, który udał się do Turcji, by organizować oddziały polskie przeciw Rosji. Niestety umiera w Stambule, a jego śmierć jest opisywana w ten sposób:

Około godziny w pół do dwunastej uczuł mdłości i lekką diarię, w skutek czego położył się do łóżka. Symptomata tych cierpień były jednak tak słabe, że nikogo z obecnych nie trwożyły. Około godziny 3.00 [po południu] poczuł się lepiej i zapragnął spoczynku. Kuczyński, Lewy [Lévy] wyszli, a pozostał tylko Henryk Służalski. Zanim upłynęła godzina, gdy boleści gwałtowniej wystąpiły i Służalski wezwał lekarza wojskowego Gębińskiego. Ten przepisał laudanum i kazał natychmiast ogrzewać ciało, ale na zapytanie Służalskiego odpowiedział, że chory jest w stanie bardzo niebezpiecznym. 
Wobec tego wezwał Służalski dwóch innych jeszcze lekarzy, mianowicie Szostakowskiego i Bednarskiego, którzy natychmiast złożyli consilium. Z zafrasowanych ich twarzy wyczytać musiał Mickiewicz niepomyślne dla siebie wieści, gdyż zapytał Służalskiego: Powiedz mi prawdę, co oni mówią o mnie? Służalski ze łzami w oczach odparł: Mówią, że możesz umrzeć. Wtedy on rzekł: Każ mi zawołać księdza Ławrynowicza. Potem kazał podać pióro i chciał pisać, lecz gdy mu Służalski przyniósł papier rzekł: Nie mam siły i opadł na łoże.  
O godzinie 5.00 powrócił Lewy. Na schodach jeszcze dowiedział się, że Mickiewicz dogorywa, a wchodząc usłyszał szept Służalskiego: Mój przyjacielu on stracony, to cholera! Doktor Gębiński zapytany, czy jest nadzieja, odpowiedział, że nie wie. Choremu dano laudanum i poczęto rozcierać go na nowo. Boleści uspokoiły się cokolwiek i zdawało się, że chory zaśnie. Wszyscy powychodzili z izby, a na żądanie poety zostali tylko Lewy i Służalski. – Nie wiedzą co mi jest – ozwał się do nich Mickiewicz – chcą mnie rozgrzać, a ja cały w ogniu. Po chwili zasnął, lecz wkrótce przybycie księdza Ławrynowicza obudziło go. Mickiewicz poznał go, ale nic nie powiedział, gdyż równocześnie pochwyciły go kolki. Lekarz Drozdowski, który później przybył, powtórzył silne nacierania. Mickiewicz rzucając się w boleściach zawołał: – Oni mi skórę zedrą, jak biednemu pułkownikowi Idzikowskiemu, a ona mi już więcej nie odrośnie. Dano mu znowu laudanum, ale to nic nie pomogło. Stan chorego pogarszał się z każdą chwilą, ubytek sił zwiększał się nieustannie, a po niejakim czasie chory leżał już, nie wydając najmniejszej skargi. Gdy się zbliżył Służalski, rzekł mu: - Powiedz moim dzieciom, niech się kochają pomiędzy sobą. O godzinie 6.00 powrócił pułkownik Kuczyński, smutnym wiedziony przeczuciem. Mickiewicz poznał go jeszcze i rzekł ostatnie słowa: - Kuczyński, pułk kozaków otomańskich!  
O godzinie 9.00 [wieczorem] rozpoczęło się konanie. Ksiądz Ławrynowicz namaszczał go olejem świętym, a w parę chwil potem dokończył Mickiewicz życia z zupełną przytomnością umysłu, ze smutnym wejrzeniem, nic nie mówiąc. Lewy zamknął mu oczy” 
"Pamiątka złożenia zwłok Adama Mickiewicza w katedrze na Wawelu w Krakowie", Kraków 1890

30 grudnia 1855 roku wypływa z Konstantynopola do Marsylii statek, na którego pokładzie spoczywają zwłoki Mickiewicza, a Kanada (konkretnie żołnierze tam stacjonujący) wymyśla coś, co stanie się jedną z jej ulubionych dyscyplin sportowych - hokej na lodzie.

A skoro przy lodzie jesteśmy - rok 1855 to bardzo ciekawa data także dlatego, że właśnie wtedy, pełniący formalnie rolę króla Polski car Aleksander II Romanow sprzedaje Stanom Zjednoczonym Alaskę za 7,2 mln dolarów. Rosja chyba do tej pory psuje sobie w brodę...

Aleksander II Romanow, źródło: Wikipedia

We Francji nadal panuje Bonaparte, a w Wielkiej Brytanii trwa epoka wiktoriańska, ale ukochany książę-małżonek królowej wciąż żyje i pożyje jeszcze 6 lat, zanim Wiktoria odzieje się w czerń na resztę życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Stało się , Blogger