sierpnia 31, 2018

Angielskie poty.

Czytając ostatnio "Kolumbów polskiej medycyny" Korsaka, których wygrzebałam w antykwariacie, natrafiłam na opis nawracającej epidemii tajemniczej choroby, która była wysoce śmiertelna, miała objawy nie przypominające zupełnie niczego i przewaliła się przez Europę pięć razy w XV i XVI wieku, by potem zniknąć bezpowrotnie.

Kiedy zaczęłam się zagłębiać w temat, odkryłam że to jest nadzwyczajnie ciekawa sprawa, bo po dziś dzień ze stuprocentową pewnością nie zidentyfikowano choroby, która położyła do grobu całkiem spory kawałek Europy. Choć jest kilka całkiem solidnych podejrzeń.

W Polsce mówiono na tę chorobę "angielskie poty"; na Wyspach, skąd podobno choroba przywędrowała (tam było zarzewie europejskiej epidemii, ale nie wiemy, skąd naprawdę się wzięła i gdzie był "pacjent zero"), nazywana była "sweating sickness", a w Europie "English sweate" lub "sudor anglicus".

HISTORIA EPIDEMII

Pierwsze wzmianki o chorobie pochodzą z 1482-85 roku, kiedy to - przywleczona prawdopodobnie przez armię Henryka VII, zabija wiele tysięcy mieszkańców Londynu. Epidemia wybucha w sierpniu i nagle znika w październiku.

Henryk VII, źródło: Wikimedia Commons


O pierwszej fali choroby Korsak pisał tak:
"22 sierpnia 1486 roku w czasie przemarszu zwycięskich wojsk Henryka VII [...] ludzie jakby pod wpływem czarów zaczęli umierać. Z wojska króla grzebano codziennie 50-60 osób. I to nie ciury chude i słabe; choroba wybierała osoby najtęższe, które mimo zupełnego zdrowia ginęły w przeciągu 2-3 godzin. Żołnierze dostawali zawrotów głowy, wysokiej gorączki, a przy tym pocili się tak silnie, że wprost pławili się w wilgoci. Prałat Ferber przeprawiając się przez kanał La Manche widział, jak jeden z pasażerów zapadł na tę chorobę. Leżał w kałuży potu, a cuchnące strugi rozlewały się po podłodze przy każdym przechyle żaglowca. Przerażona reszta pasażerów uciekała w najdalsze zakamarki statku, zatykając nosy i starając się prawie nie oddychać. I co się z nim stało? Jak każdy chory na "poty" zapadł w sen, z którego jeszcze nikt nie potrafił się obudzić. Kapitan pośpiesznie rozpoznał zgon i prawdopodobnie jeszcze żywego nieszczęśnika wyrzucono za burtę..."
Druga fala pojawiła się 20 lat później. W 1507 roku znów zaatakowała Anglię. A po kolejnych dziesięciu latach, w 1517 roku, trzeci wybuch epidemii wybił w Anglii południowej połowę populacji. Wtedy też po raz pierwszy zanotowano chorobę poza wyspami brytyjskimi - w Calais i w Antwerpii, ale wedle źródeł nawet tam, za kanałem La Manche, zabijała niemal wyłącznie Anglików. Co ciekawe, epidemia ominęła Szkocję i Irlandię. Podobno szczególnie ucierpiały Oxford i Cambridge, gdzie zaraza wybiła profesorów i studentów niemal co do nogi.

Mija kolejne 10 lat i epidemia wybucha na nowo, po raz czwarty. W 1528 roku choroba przestaje się skupiać na Anglikach i zaczyna zabijać wszystkich. Szturmuje Niemcy, Litwę, Polskę, Skandynawię i Rosję. Omija jednak kraje o ciepłym klimacie i w żadnym z miejsc nie pozostaje dłużej, niż dwa tygodnie.

Henryk VIII w panice opuszcza zamek w Londynie, zostawiając w nim swoją ukochaną Annę Boleyn (która zachoruje na poty, ale przetrwa chorobę, choć będzie długo potem dochodzić do zdrowia) i zaczyna ukrywać się przed chorobą w innych swoich posiadłościach. Tomasz Cromwell traci z powodu zarazy żonę i dwie córki, umierają też inni ważni członkowie królewskiego dworu.

Henryk VIII, źródło: Wikimedia Commons

Tę przedostatnią epidemię potów opisuje Jan Benedykt Solfa, polski pionier nauki o chorobach zakaźnych, przyjaciel Kopernika. Podróżuje on do Fromborka w czasie trwania zarazy i widzi ogrom śmierci. Spławiane rzeką ciała pomarłych, masowe groby i panikę. W Gdańsku nakazuje urządzić szpital dla zarażonych (szpital św. Ducha), obok którego wykopuje dół "długi na 40 łokci, a szeroki na 15 stóp", aby mieć gdzie chować zmarłych.

Gdańsk, szpital i kościół św. Ducha około 1687 roku, źródło: Wikimedia Commons

Ponieważ niektórzy wierzyli, że z choroby wyleczy dokładnie wypocenie cuchnących potów, to przykrywali zmarłych wieloma pierzynami, zaszywali ich w kołdrach i liczyli, że to pomoże. Robiono to także ludziom, którzy mieli objawy innych chorób (albo po prostu mocno się pocili), ale w czasie zarazy nikt nie myślał racjonalnie. Solfa opisuje, że "W dwóch miastach należących do Gdańska przeszło 200 osób udusiło się wskutek zbytniego okrycia".
Wydał też walkę szarlatanom, którzy sprzedawali ludziom różne cudowne specyfiki, mające rzekomo chronić przed chorobą. Ogłosił, że wszystkich sprzedawców umieści się w szpitalach, by usługiwali umierającym na poty, skoro sami mają lekarstwo. To podobno szybko załatwiło sprawę.

Choroba spustoszyła Europę. Są miejsca, gdzie umarło 2/3 ludności, ale choroba jak nagle się pojawiła, tak nagle zniknęła. Po swoim półrocznym przemarszu przez kontynent wygasła na kolejne 30 lat.

Przychodzi rok 1551 i ostatnia fala angielskich potów zaczyna się znowu w Anglii, ale tym razem nie w Londynie, a w Shrewsbury przy granicy z Walią. Umiera tam w ciągu kilku dni 900 osób. Choroba zabija także dwa książątka - braci Brandonów.

John Caius, nadworny lekarz Tudorów, opisuje ten ostatni zryw "potów". Zauważa, że częściej umierają mężczyźni i że choroba, tak jak poprzednimi razami, uderza wiosną lub latem i wygasa powoli jesienią. Jego podejrzenia co do przyczyn choroby są niezbyt pomocne dla współczesnych, bo poza dywagacjami, czy może to być choroba odzwierzęca, obwinia głównie upadek obyczajów i upatruje się w epidemii kary za grzechy. Trudno doszukać się tu konkretnych danych. No ale, nie zapominajmy, to był XVI wiek.



Choroba nazywana "angielskimi potami" już nigdy potem nie pojawiła się w źródłach historycznych, jakby zniknęła z powierzchni ziemi.

OBJAWY I PRZYCZYNY

Zawroty głowy, wysoka gorączka i cuchnące poty (Kopernik opisywał, że śmierdziały, jak "gotowany mocz"), które wylewały się z ciała litrami. Potem chory zapadał w śpiączkę, z której już się nie budził. Choroba zaczynała się nagle, a śmierć następowała zwykle przed upływem doby od pierwszych objawów.

Czasami też pojawiała się drobna wysypka, bóle stawów, obrzęki, gwałtowne dreszcze i krwawienie z nosa.

W pewnym momencie zaczęto uważać, że nie należy dopuścić, by chory zasnął (bo jak zasypiał, to już na zawsze). Próby zapobieżenia zaśnięciu często dobijały chorego. Niektórzy opisują, że pacjenta kłuto igłami, przypalano, zakrapiano oczy octem i torturowano na inne sposoby, by nie zmrużył oka. Aczkolwiek sama intuicyjna potrzeba utrzymania chorego w stanie jako takiej przytomności w niektórych przypadkach wydawała się nawet sensowna, to metody niekoniecznie były szczęśliwie dobierane.

Przebycie potów nie dawało trwałej odporności; są świadectwa, z których wynika, że ludzie chorowali więcej, niż jeden raz (jeśli przeżyli).
Zauważono także, że ofiary niekoniecznie zarażały się od innych chorych, więc choroba mogła mieć źródło na przykład odzwierzęce.

Oczywiście były także teorie nadprzyrodzone - w czasie czwartej fali sądzono, że to kara za herezje Lutra i rozwiązłość Henryka VIII. Obwiniano koniunkcje gwiazd i planet albo czystą złośliwość Francuzów, bo pierwsze uderzenie potów mogło zostać przywleczone przez francuskich najemników króla.

Jeśli chodzi o współczesne teorie, to pod koniec XX wieku silne podejrzenie padło na hantawirusy (grupa wirusów, które odpowiadają za gorączki krwotoczne), ponieważ powodowany przez nie zespół płucny faktycznie zabija bardzo szybko.
Teoria ta pojawiła się w 1993 roku, kiedy w Nowym Meksyku w USA grupa mężczyzn (angielskie poty też zabijały chętniej mężczyzn) Navajo trafiła do szpitala z zadziwiająco podobnymi objawami do znanej zarazy sprzed stuleci i umierała bardzo gwałtowną śmiercią szybko po wystąpieniu pierwszych objawów.

Naukowcy po intensywnych poszukiwaniach przyczyny zachorowań wśród rdzennej ludności, znaleźli winowajcę - rodzaj hantawirusa (szczep nazwany potem Sin Nombre Virus - wirus bez imienia), którego nosicielem były myszy (tamtego roku było ich o wiele więcej, niż zwykle), a Indianie Navajo, jak się okazało, znali tę chorobę i też w swoich opowieściach łączyli ją jakoś z myszami. Pojawiała się ona u nich raz na wiele lat i trwała w ich ludowej pamięci.

Sin Nombre Virus; źródło - Wikimedia Commons

Choroba spowodowana przez tego wirusa nie przenosi się między ludźmi, tak samo jak prawdopodobnie poty z XVI wieku.

GORĄCZKA PIKARDYJSKA

Jest jeszcze jeden trop - choroba zwana gorączką pikardyjską, która przetaczała się przez Francję między 1718 a 1918 rokiem.
Llywelyn Roberts w 1945 roku zauważył duże podobieństwa między angielskimi potami a gorączką, która atakowała Francuzów, zabijając szybko i gwałtownie (choć tam towarzyszyła chorobie zawsze wysypka, która przy potach angielskich jest wymieniana rzadko; nieco mniejsza była też śmiertelność, ale nie zapominajmy, że czasy już późniejsze, poziom medycyny wyższy, a poza tym mogła się wykształcić już w Europejczykach pewna odporność).

Przyczyny zarazy pikardyjskiej leżały w pchłach, żerujących na polnych myszach i w 2014 roku grupa uczonych uznała, że nie mają żadnych wątpliwości, że była to ta sama choroba, która tak ciężko doświadczyła Europę wieki temu.

----

Oczywiście nigdy nie będziemy mieli pewności, czym na pewno były epidemie potów w XVI wieku i dlaczego wygasły. Przyczyną wygaśnięcia mogło być ocieplenie klimatu (choroba nie atakowała na południu, jak pamiętamy), lepsze zachowywanie zasad higieny (mniej gryzoni w domu), zmiany środowiskowe (zwłaszcza, jeśli nosicielami faktycznie były myszy).

Możemy też przypuszczać (istnieją takie teorie), że ten rodzaj wirusa, który był przyczyną europejskich epidemii potów, nadal bytuje w naszym środowisku, ale już nie jest groźny, bo populacja się na niego uodporniła. Taki na przykład syfilis jest obecnie nadal chorobą groźną, ale nie tak koszmarną jak w XVI wieku, kiedy to miał przebieg o wiele bardziej gwałtowny i szybko okaleczający.

I to tyle na temat jednej z najbardziej tajemniczych chorób XVI wieku.

Jeśli doczytaliście do końca, to serdecznie dziękuję. :)

---

Źródła:
Andrzej Korsak, "Kolumbowie polskiej medycyny", Warszawa, 1977 r.
Józef Krzyk, "Angielskie Poty", Gazeta Wyborcza, 11 sierpnia 2014 r.
Wikipedia: Sin Nobre Virus, Sweating Sickness
cdc.gov
The Conversation, 6 luty 2015
Discover Magazine, 1 czerwca 1997
luminarium.org


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Stało się , Blogger